Biogram

  Halina Maria Krzywicz-Nowohońska urodziła się 2 lutego 1914 roku w Antonowie na Wileńszczyźnie, w powiecie święciańskim, w rodzinnym majątku właściciela ziemskiego Anto­niego Krzywicz-Nowohońskiego i jego żony Larysy Domańskiej. W początkach wojny polsko-bolszewickiej (w 1918 roku) rodzina Nowohońskich została zmuszona do opuszczenia majątku i wyjazdu z Wileńszczyzny. Halina wraz z rodzicami znalazła się wówczas Jarosławiu nad Wołgą. Wkrótce zmarł jej ojciec. Do poważnie zniszczonego wojną Antonowa powróciła ona z matką w 1920 roku.

W 1924 roku przyszła artystka zamieszkała w Wilnie, gdzie rozpoczęła regularną edukację. Po ukończeniu 3-letniego Gimnazjum im. ks. Czartoryskiego, kontynuowała naukę w 6-letnim Liceum Filomatów. Po maturze wstąpiła na Uniwersytet Stefana Batorego – rozpoczęła studia malarskie pod kierunkiem profesora Michała Rouby.

W 1936 roku Halina Nowohońska wyszła za mąż za inżyniera Stanisława Jastrzębiec-Więckowskiego, kaprala 3. Pułku Strzelców Podhalańskich. Małżeństwo trwało krótko. Mąż Haliny zginął w 1941 roku w jednym z niemieckich obozów jenieckich. W tym samym roku, podczas ucieczki na Litwę, zmarła jej matka. Więckowska planowała wyjechać z Litwy (przez Władywostok) do Kanady. Ostatecznie, z powodu rozpoczętej wojny niemiecko-sowieckiej, malarka znalazła się w Moskwie, skąd – przez Odessę i Turcję – dotarła do Hajfy.

Tam wstąpiła do Pomocniczej Służby Kobiet YMCA, formującej się w 2. Korpusie Wojska Polskiego. Została dekoratorką. Zajmowała się dekoracją świetlic, kasyn, namiotów żołnierskich i oficerskich oraz tworzyła scenografię do przedstawień dla szkół junackich. W 1946 roku, po demobilizacji, Halina Więckowska przez rok pracowała w pensjonacie dla rekonwalescentów wojennych, a następnie w sklepie mody damskiej Aida-Rowell w Jerozolimie. W 1949 roku znalazła się w Libanie, gdzie podpisała kontrakt na wyjazd do Anglii jako pracownik European Volunteer Worker. Otrzymała skierowanie do pracy w przędzalni bawełny w Manchesterze, skąd przeniesiona została do jednej z londyńskich fabryk pończoch.

W 1952 roku, po pięciu latach ciężkiej pracy, przyjechała do Londynu. Już pod nazwiskiem Nałęcz (po zawarciu związku małżeńskiego z Zygmuntem Nałęczem), przybierając artystyczny pseudonim „Halima”, który ostatecznie zastąpił imiona Halina Maria, nieznana wcześniej nikomu Polka pojawiła się w kręgach artystycznego Londynu.

W 1957 roku, w domu ulokowanym przy 7 Porchester Place, Nałęcz otworzyła własną galerię sztuki nowoczesnej, której nadała nazwę „Drian” (skrót nazwiska malarza Mondriana). Funkcjonująca nieprzerwanie do 2000 roku Drian Galleries należała do czołówki londyńskich galerii komercyjnych wystawiających i promujących powojenną europejską i światową sztukę nowoczesną, w tym również twórczość polskich artystów mieszkających po drugiej wojnie światowej poza granicami Polski. Równolegle z prowadzeniem galerii, Halima Nałęcz rozwijała swoją twórczość malarską, dzisiaj uznaną przez europejskich i polskich krytyków sztuki za jedną z bardziej interesujących w dorobku tak zwanego Polskiego Londynu.

W początkach kariery artystycznej Halima Nałęcz zafascynowana była malarstwem abstrakcyjnym. U źródeł tej fascynacji leżały doświadczenia artystyczne zdobyte przez malarkę w latach 50. XX wieku w pracowni Henriego Closona, członka La Nouvelle École de Paris oraz dzięki współpracy z galerią Denise René w Paryżu.

Już pod koniec lat 50. Nałęcz zaczęła odchodzić od malarstwa abstrakcyjnego na rzecz sztuki figuratywnej przesyconej wielkim umiłowaniem koloru. W dziełach figuratywnych Halimy Nałęcz można dopatrywać się wpływu studiów w Szkole Malarstwa Sztalugowego w Londynie, kierowanej przez profesora Mariana Bohusza-Szyszkę. Był to też swoisty powrót do idei zaszczepionych jej w wileńskiej pracowni Michała Rouby. To przede wszystkim kolor, wyniesiony z przedwojennej „szkoły wileńskiej”, wypełniający na przełomie lat 50. i 60. jeszcze wówczas abstrakcyjne kompozycje artystki, „przemieniał” je coraz wyraźniej w fakturowo wypełnione przestrzenie, w których wyczuwa się właściwą jej, szczególną, indywidualną wrażliwość na kwestie samego przeżycia kolorystycznego.

Zdecydowane pociągnięcia pędzla oraz wyraźnie wyczuwalna faktura farby, nakładanej dynamicznie prowadzoną ręką, będące doświadczeniami zdobytymi w szkole Bohusza, kierowały malarkę do coraz odważniejszego uwolnienia malarskiego i ekspresji wypowiedzi, którą Halima Nałęcz odkryła w połowie lat 60. w nowych inspiracjach twórczych, zaczerpniętych bezpośrednio z przyrody i otaczającej natury. Do nowego okresu swojej twórczości, który już w połowie lat 60. XX wieku został nazwany przez angielskich krytyków sztuki „Rediscovery of Nature”, Halima Nałęcz doszła poprzez kipiące dynamizmem, pełne ekspresji i gwałtownej energii płótna o wyraźnie ekspresjonistycznym charakterze, wskazujące na fascynację i umiłowanie przez malarkę dzieł mistrzów szeroko rozumianego europejskiego ekspresjonizmu abstrakcyjnego.

Ostatecznie, po całkowitym odrzuceniu w końcu lat 60. wcześniejszych zapożyczeń, czerpanych zwłaszcza z francuskiej abstrakcji geometrycznej, obrazy Halimy Nałęcz nabrały bardzo osobistego – i można śmiało powiedzieć – niepowtarzalnego charakteru. Fascynacja przyrodą – tą najbliższą, z którą malarka obcowała w londyńskim Hyde Parku (w pobliżu którego ulokowana była Drian Galleries, i który był miejscem jej codziennych spacerów przez blisko 40 lat) i tą, którą zapamiętała z czasów dzieciństwa spędzonego na Wileńszczyźnie, znalazła swoje urzeczywistnienie w bajecznym świecie jej płócien. Jej kompozycje malarskie, zawsze indywidualnie przemyślane w zakresie treści i walorów dekoracyjnych, nasycone są całą gamą szczegółów i dopowiedzeń, stanowiących nieodzowną część składową wibrujących niezależnym życiem, tajemniczych wnętrz egzotycznych lasów czy też powiększonych (jak pod mikroskopem) fragmentów bujnej – na wpół europejskiej i na wpół amazońskiej – roślinności, stanowiącej naturalne siedlisko dla całej plejady bezpiecznych w niej zwierząt i ptaków.

Jak wspomina artystka, jej malarstwo wynika z niej samej: „Urodziłam się w pięknej okolicy o niezwykłej kolorystyce. To pozostało we mnie na całe życie. Pamiętając o tym poszukuję podobnych (do Wileńszczyzny) miejsc. Przywołuję te kolory. To nie przypadek, że są w moich obrazach. [...] Swoje płótna uważam za część natury, chcę aby przemawiały do odbiorcy nie tylko barwą. Dążę do tego, by można było je widzieć i słyszeć”.

Tę muzyczność płócien polskiej artystki dostrzegł również Max Wykes-Joyce, jeden z najwybitniejszych XX-wiecznych angielskich krytyków sztuki, który przy okazji londyńskiej wystawy "Rediscovery of Nature", w 1967 roku, pisał: „Poza tematyką, nawiązującą do czterech pór roku, która na wielkich płótnach artystki wyraża się grupami kwiatów, drzew, zwierząt i ptaków, równie ważny staje się kolor, który jest subtelny i harmonijny o wielu odcieniach: fioletu i turkusu, łososia i truskawki, futrzanego brązu i trawiastej zieleni, błękitu lodu, hiacyntu i letniego nieba, żółci lwiej grzywy i słonecznika. W nich Nałęcz powróciła do swojego pełnego rozśpiewania, muzycznego domu rodzinnego na Wileńszczyźnie”.

 

Jan Wiktor Sienkiewicz